D: Grzesiu ma katastrofię i nie może być w ciasnych pomieszczeniach.
Pani K. ubrała się tego dnia w zwiewną, długą sukienkę w kolorze e-cru.
Uczestnik K.: Gdzie ona jest?
G: Kto?
Uczestnik K.: No, ta Pani w sutannie?
Pani D. ubrała kupione dzień wcześniej, najmodniejsze w tym sezonie jeansy „z dziurami”.
Ł.: Pani D. ma Pani dziurę w spodniach. To są robocze?
Pani D.: Tak :) Robocze :) Chodzę w nich do „roboty”.
Ł. : Nie martw się, jak dostaniesz wypłatę, kupisz sobie nowe.
T: Jesteś skarżypytą. Nakablowałeś, bo jesteś kabel.
Ł: Kabel, to jest od telewizora!
T do D: Jak nie przyjdziesz na zajęcia, to musisz mieć zwolnienie.
Ł wtrąca się do rozmowy: O! Ja też miałem w domu „rozwalenie” (rozwolnienie).
T do Z: Zachowuj się! Byle jak, ale kulturalnie!
T: Aniu, dobrze, że się nie spóźniłaś.
A: Biegłam jak zabita!
Uczestnicy w ramach zajęć w pracowni gospodarstwa domowego przygotowali posiłek – risotto z sosem pomidorowym.
T: Co dziś Państwo jedli na obiad?
Ł: owoce morza?
Widząc Panią Psycholog wchodzącą do Sali.
A: O! Zobaczcie kto przyszedł! Pani Psycholaska.
A: Do masażu używa się oliwki.
T: A z czego robi się oliwkę?
A: Z masła!
W: Nie prawda, bo z oleju.
T: A z czego robi się olej?
W: Ze sklepu!
Przyszła wiosna, a wraz z nią pylenie traw i różnych innych roślin.
Ł: Znów mam katar! To przez „energię”! (w domyśle – alergię).
A: Łukasz, nie rób tak, bo tak nie wolno!
Ł: Jak nie wolno, to szybko!
Ł: Ja ważę 100 metrów.
Z: Ale ja mam dobrze z tą moją dziewczyną. Wszystko jej funduję.
A: Ten kawaler mi się nie podoba, bo jest za gruby i za chudy.
T: Dobrze, że mi się zagoił ten palec, bo bez palca się nie da!
A: Ten Pan jest dla mnie za żonaty.
D: Umiem dotrzymać tajemnicy. Kłódka na dziób!
T: Idę do łazienki przebrać zęby.
D: Cicho bądź. Kubeł w mordę.
A: Co u Ciebie słychać?
B: Nie ma mnie dzisiaj.
D: Ładnie Pani wygląda, jak kremówka.
Z: Wczoraj miałem dobry obiad.
A: A co jadłeś?
Z: Zupę.
A: A jaką?
Z: Niepomidorową.
A: Czyli jaką?
Z: Krupnik.
A: A dzisiaj co będziesz miał na obiad?
Z: Zupę pomidorową.
T: Żołądek i głowa, to jedna wątroba.
A: Mam pomysł. Jedźmy na wycieczkę.
B: Ale nie mamy pieniędzy.
A: To jak dostaniemy kasę, to pojedziemy. Do sanatorium. Ja to mam główcie!
T: Nie liczy się wygrana, liczy się dobra zabawa. No to słuchajcie. Co się liczy?
J: Szacunek ludzi ulicy?